Małgorzata Kowalewska
  alhenag63@gmail.com
banner
  • 27.01-12.02.2017

05.02.2017 (niedziela)

Pospaliśmy trochę dłużej i na śniadanie dotarliśmy dopiero przed 9-tą.

Po posiłku i krótkim odpoczynku poszliśmy na miejscowy targ - Sunday Market. Najpierw weszliśmy do Fruit Market - niewielkiej hali, gdzie sprzedawano świeże owoce i warzywa, ale też owoce morza, więc smrodek był słuszny... Szymon chciał koniecznie kupić owoce jackfruit. Wymyślił sobie, że zabierze je do Polski. Zapomniał tylko, że owoców nie wolno przewozić, co uświadomiliśmy Mu, kiedy już kupił dwa niewielkie jackfruit od kobiety na ulicy.

Później skierowaliśmy się na właściwy targ niedzielny, odbywający się na powietrzu, ale tłok był tam tak wielki, że odechciało nam się wchodzić między stoiska, choć Patrycja ochotę miała wielką...

W pobliżu był dworzec kolejowy, więc udaliśmy się również tam, by zorientować się w kwestii połączenia do Colombo. Planowaliśmy pojechać pociągiem na lotnisko w dniu odjazdu.

Stamtąd tuk-tukiem pojechaliśmy do Telwatta, by obejrzeć pomnik Buddy, mierzący 15m - tyle, ile wysokości miała fala tsunami, która zalała miejscowość w 2004r. Chłopacy podeszli pod sam posąg, a Patrycja i ja poczekałyśmy w pobliżu w cieniu pod drzewkiem, ponieważ widniała tam informacja, by zdjąć obuwie i osłonić gołe ramiona. Klapki wprawdzie mogłyśmy zdjąć, ale nie miałyśmy przy sobie żadnego szala, a uznałyśmy, że należy uszanować miejsce kultu.