07.02.2017 (wtorek)
Wstaliśmy po 4-tej. Sparzyłam sobie kawę, a Młodzieży herbatę. Pan Pomarańczowy przyniósł prowiant na drogę - bułeczki z rybną pastą, gotowane jajka, banany i wodę. O 5-tej stanęliśmy przed hotelem, czekając na samochód, który pojechał kilkanaście minut później. Większość drogi przespaliśmy.