Małgorzata Kowalewska
  alhenag63@gmail.com
banner

Kaszuby - Gdańsk - Sopot

30.04-4.05.2024

W przeddzień długiego weekendu Mateusz przyjechał do Grudziądza po Szymona i po mnie. Popołudnie i wieczór spędziliśmy na pogaduszkach i oglądaniu filmu.

1 maja wybraliśmy się na Kaszuby do miescowości Wdydze, aby zwiedzić najstarszy w Polsce skansen - Kaszubski Park Etnograficzny, założony w 1906r. przez nauczyciela miejscowej szkoły Izydora Gulgowskiego i jego żonę Teodorę (z d. Fethke).

Muzeum zajmuje 22 ha nad brzegiem Jeziora Gołuń. Znajduje się w nim ponad 50 budynków, charakterystycznych dla wiejskiego krajobrazu Kaszub, Kociewia i Borów Tucholskich z okresu od XVII do XXw.: chałupy, dwory, szkoła, wiatraki, kościoły, karczma, budynki gospodarcze i warsztaty rzemieślnicze. Większość obiektów dawnej architektury ma wyposażone częściowo lub całkowicie wnętrza.

Pogoda była piękna, sprzyjająca spacerowaniu. Kilka godzin poruszaliśmy się po skansenie z mapką w ręku.

Numerowanie obiektów na mapce jest zgodne z oryginalną mapką, wręczaną z biletem wstępu. W wykazie obiekty oznaczone są kolorami, zgodnie z ich pochodzeniem: z Kaszub, KociewiaBorów Tucholskich. W opisach zdjęć podane są "numerki" z wykazu (w nawiasach).

Opisy są dość obszerne, jednak warto je przeczytać, bo dotyczą nie tylko samych obiektów, ale niekiedy też pracy, codziennego życia i zwyczajów w dawnej kaszubskiej wsi. Zaczerpnęłam je z tabliczek, znajdujących się na terenie skansenu oraz treści na stronie Muzeum.

I tu drobna dygresja. Po każdej wycieczce, gdziekolwiek, lubię przy przeglądaniu zdjęć zapoznać się bardziej szczegółowo z odwiedzonym miejscem. Kiedy przygotowywałam do publikacji zdjęcia ze skansenu, zorientowałam się, że części tabliczek w ogóle nie sfotografowałam, a część... w języku kaszubskim! No tego to nie byłam w stanie przetłumaczyć :) Nie mogłam więc swoim zwyczajem uzupełnić wiedzy "do końca". Wysłałam do Muzeum prośbę o pomoc i otrzymałam brakujące informacje od jakiejś Dobrej Duszy z Działu Upowszechniania i Promocji.

 

Kliknięcie w "kółeczko foto" otworzy galerię zdjęć.

Kliknięcie w nazwę obiektu otworzy okienko z jego opisem.

  1. Karczma z Rumi
  2. Wiatrak "Przeszkoda" z Brus
  3. Chałupa z Osieka
  4. Chałupa ze Zdrójna
  5. Chałupa z Oskiego Pieca
  6. Chałupa z Zazdrości
  7. Kiosk "Ruchu" z Dziemian
  8. Domki Letniskowe z Łeby
  9. Zagroda Szlachecka z Luzina
  10. Kościół z Bożegopola Wielkiego
  11. Chałupa z Porąbu
  12. Zagroda gburska z Garcza
  13. Tartak ze Staniszewa
  14. Warsztat kołodziejski z Mirachowa
  15. Dworek z Ramlejów
  16. Zagroda szkolna z Więcków
  17. Zagroda półgburska ze Skorzewa
  18. Kościół pw. św. Barbary ze Swornegaci
  19. Zagroda zagrodnika ze Skorzewa
  20. Zagroda drobnoszlachecka z Trzebunia
  21. Zagroda gburska z Nakli
  22. Dworek z Piechowic
  23. Zabudowania zagrodnika z Borska
  24. Chałupa z Chrztowa
  25. Chałupa z Wdzydz Tucholskich
  26. Chałupa z Wdzydz
  27. Wiatrak z Jeżewnicy
  28. Chałupa ze Starej Huty
  29. Dworek ze Skwieraw
  30. Dworek z Radunia
  31. Zagroda drobnoszlachecka z Czarnej Dąbrowy
  32. Zagroda gburska z Pogódek
  33. Chałupa z Nowego Barkoczyna
  34. Chlew z Kalisk
  35. Zagroda ze Szczodrowa
  36. Kuźnia z Lini
  37. Chałupa z Klonówki

Ponieważ był to dzień Święta Pracy - po terenie skansenu przeszedł pochód pierwszomajowy, stylizowany na czasy "głębokiego PRL-u". Zabawnie było oglądać coś, co pamiętam z czasów dzieciństwa :)

Było tam również swego rodzaju targowisko, pełne kramów z wyrobami sztuki ludowej i oczywiście jedzeniem. Uraczyliśmy się swojskim chlebem ze smalcem i kiszonymi ogórkami, kulebiakami, zupą i pysznym ciastem. Kupiliśmy też kilka drobiazgów i naturalnych, ziołowych produktów.

O godzinie 14:00 w jednym z budynków miał miejsce wykład pt. Czarownice czy ofiary zawiści i niezrozumienia? Procesy o czary na Pomorzu, zaprezentowany przez Panią Annę Koprowską-Głowacką - historyczkę i pisarkę, która w swych badaniach zgłębia historie europejskich procesów o czary ze szczególnym uwzględnieniem Pomorza, sekrety magii ludowej oraz podania i legendy. Patrycja z Mateuszem udali się na prelekcję (podobno bardzo ciekawą), a Szymon i ja odpoczywaliśmy w cieniu na zewnątrz.

Na terenie skansenu jest wprawdzie jakiś bar, ale my zdecydowaliśmy się na obiad we wsi w "Zajeździe u Sołtysa" i to był strzał w dziesiątkę. Jedzenie było bardzo smaczne. Nietypowo dla siebie zamówiłam pieczoną karkówkę i później żałowałam, bo porcja była tak ogromna, że nie byłam w stanie wszystkiego zjeść - rybką nie zapchałabym się tak bardzo :)

Z Wdzydz pojechaliśmy na Wieżycę - najwyższe wzniesienie polskich pojezierzy oraz całego Niżu Polskiego (328,6m.n.p.m). Legendy głoszą, że niegdyś było to miejsce kultu Słowian. Na szczycie usytuowana jest Kaszubska Wieża Widokowa im. Jana Pawła II, otwarta w 1997r. Wieża ma 35m wysokości, największa platforma jest umieszczona ponad szczytami drzew.

Zostawiliśmy auto na parkingu i ruszyliśmy pod górę. Mniej więcej w połowie drogi, nietrudnej do pokonania, Panowie pomylili ścieżki i okazało się, że idziemy nie tam, gdzie trzeba. Wykombinowali, że pójdziemy "skrótem", o wiele bardziej stromym, który rzeczywiście doprowadził nas do celu, ale niestety, chodzenie pod górę nie jest moją mocną stroną... prawie padłam :) A na szczycie trzeba było jeszcze wdrapać się po 182 stopniach na wieżę. Zasapałam się jak stara lokomotywa, jednak widok z platformy na Wzgórza Szymbarskie zrekompensował cały trud. W dół zeszłam już bezproblemowo, co zdziwiło Mateusza, bo podobno schodzenie jest bardziej uciążliwe niż wchodzenie. Ja mam zdecydowanie odwrotnie :)

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w miejscowości Żukowo, gdzie zafundowaliśmy sobie pyszne lodowe shake'i.

Następnego dnia Patrycja musiała iść do pracy, a my leniuchowaliśmy.

3 maja spędziliśmy w Gdańsku.

Przed południem zwiedzaliśmy teren dawnej Stoczni Gdańskiej. Mieliśmy szczęście, bo naszym przewodnikiem był sam prezes zarządu Morskiej Fundacji Historycznej, organizującej wycieczki, Pan Jarosław Żurawiński, były stoczniowiec, dziennikarz, autor książek i publikacji o tematyce gdańskiej, licencjonowany przewodnik turystyczny oraz uczestnik wydarzeń 1980-1989. Niezwykle ciekawie opowiadał o historii Stoczni oraz wydarzeniach, które zmieniły Polskę.

Obejrzeliśmy wystawę "Szatniowiec", która przenosi umysł i duszę w czasy PRL-u, a przede wszystkim zwiedziliśmy Muzeum Sala BHP Stoczni Gdańskiej, gdzie w 1980r. przy stole prezydialnym rozpoczęła się polska droga do wolności. Wszystkie eksponaty znajdujące się w Muzeum zostały wytworzone w Stoczni Gdańskiej. Pochodzą z dawnego muzeum zakładowego, mieszczącego się w Sali BHP. Najcenniejszymi są: wielki model "Daru Młodzieży", dwie dioramy Wydziału K-2 i K-3 oraz Diorama Sierpniowa (nazywana też Dioramą Stoczniową), prezentująca kluczowy fragment Stoczni Gdańskiej w momencie ogłoszenia podpisania Porozumień Sierpniowych w dniu 31 sierpnia 1980r.

Później udaliśmy się do Twierdzy Wisłoujście, ale kolejka była tak długa, że od razu ustaliliśmy, iż to miejsce zwiedzimy innym razem.

Pojechaliśmy więc do Sopotu na obiad w "Barze Przystań". Kiedy tylko jestem w Trójmieście, nalegam na posiłek właśnie tam, bo jedzenie jest wyśmienite, a zupa rybna to po prostu ambrozja :)

Później spalaliśmy kalorie podczas długiego spaceru, najpierw plażą mocząc nogi, później po sopockim parku.

Ostatniego dnia po późnym śniadaniu poszliśmy na spacer po gdańskiej Starówce, a po południu wróciliśmy z Szymonem do Grudziądza.