Łódź
17-18.06.2023
Kolejna wycieczka koleżeńska...
O dziwo, nigdy wcześniej nie byłam w Łodzi, a pomijając towarzyski aspekt - warto było udać się tam. Industrialne wątki historyczne i architektoniczne ściśle związane są z historią społeczną Łodzi. Ze względu na przemysł włókienniczy Łódź bywa nazywana polskim Manchesterem. O Łodzi przemysłowej można poczytać tutaj.
Najpierw weszliśmy na teren Ogrodów Gayera - zespołu odrestaurowanych pofabrycznych budynków, zwanych Czerwoną Fabryką, tworzących nowoczesny kompleks handlowo - rozrywkowy. Po posiłku i kawie w restauracji "Obiecana" spotkaliśmy się z Panią Przewodnik, która zarówno tego, jak i następnego dnia bardzo ciekawie opowiadała o historii miasta i jego mieszkańcach.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Białej Fabryki Geyera, jednego z najstarszych w Polsce zabytków przemysłowej architektury. Zwyczajową nazwę, która przetrwała do dziś, zawdzięcza temu, że właściciel postanowił ją otynkować (choć od strony wewnętrznej jest jednak czerwona :). Dopiero później łódzcy fabrykanci wpadli na pomysł, że zamiast tracić pieniądze można zostawić mury z cegły i w Łodzi zaroiło się od czerwonych fabryk. Na ich tle Biała Fabryka Geyera wyróżnia się elegancją i "lekkością".
W pofabrycznych budynkach mieści się jedyne w Polsce Centralne Muzeum Włókiennictwa - największe w Europie muzeum poświęcone włókiennictwu i historii tkactwa. W chwili powstania w 1960r. było pierwszą taką placówką na świecie. Siedziba muzeum jest jedną z pierwszych na świecie adaptacji architektury postindustrialnej do celów muzealnych. W zrekonstruowanej tkalni mieliśmy okazję na "własne uszy" poczuć warunki niezwykle trudnej i ciężkiej pracy w tym miejscu.
Przeszliśmy na teren usytuowanego tuż obok Łódzkiego Parku Kultury Miejskiej (dawniej Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej). W skansenie wytyczono dwie uliczki. Wzdłuż głównej, nazwanej Łódzką, po obu stronach stoją domy, przeniesione z różnych miejsc w Łodzi oraz jej okolic. Dobrano je tak, żeby jak najlepiej i najpełniej reprezentowały dawną, drewnianą architekturę miasta. Domy wypełnia wystawa pn. "Łódzkie mikrohistorie. Ludzkie mikrohistorie", opowiadająca historię wielokulturowej, włókienniczej Łodzi z perspektywy codziennego życia jej mieszkańców. Losy bohaterów ukazane są na przestrzeni XIX/XXw. Opowieść rozpoczyna się w 1895r. historią Florentyny Bennich, matki znanego łódzkiego fabrykanta, a kończy w 1985r. historią Haliny Klimy, emerytowanej nauczycielki. W każdym z pięciu domów - obok rekonstrukcji wnętrz mieszkalnych i rzemieślniczych z danego okresu - znajdują się pomieszczenia kontekstu, odnoszące ukazane mikrohistorie do szerszych realiów życia w Łodzi, zdarzeń historycznych i społecznych.
Najstarszym obiektem Parku jest drewniany kościół pw. św. Andrzeja Boboli, którego budowa została rozpoczęta w 1846r. W pobliżu, wśród drzew, położony jest najciekawszy architektonicznie i ciesielsko obiekt w skansenie i chyba ostatni zachowany tego typu budynek w mieście - drewniana willa z początku XXw., należąca kiedyś do żydowskiego przemysłowca Szai Światłowskiego z Rudy Pabianickiej. Przed willą usytuowany jest pomnik "Trzy Misie", jedna z rzeźb stworzonych w ramach projektu "Łódź Bajkowa". Naprzeciwko stoi niewielki, zrekonstruowany budynek (z okresu 1901-1913) dawnej poczekalni przystanku tramwajowego na Placu Jana Kilińskiego w Zgierzu, służący obecnie jako kasa biletowa Muzeum.
Reprezentacyjną ulicą Łodzi - Piotrkowską, jedną z najdłuższych ulic handlowych w Europie, liczącą ok. 4,2km, biegnącą południkowo w linii prostej, podjechaliśmy w pobliże odważnej konstrukcji, usytuowanej na skrzyżowaniu z Aleją Adama Mickiewicza, pełniącej rolę dużego węzła przesiadkowego między tramwajami. Potocznie nazywana jest przez łodzian "przesiadkowem" lub "Stajnią Jednorożców" - tym bajkowym zwierzęciem miejsce jest oznaczone nawet na schemacie komunikacji miejskiej :)
Idąc ulicą Piotrkowską, oglądaliśmy mijane obiekty. Ciekawy jest budynek z nr 152. Po pierwsze - przed frontem na teatralnym fotelu siedzi założyciel teatru Ateneum w Warszawie, Stefan Jaracz, trzymający w ręku egzemplarz reżyserski. Pomnik jest częścią Galerii Wielkich Łodzian, która od 1999r. zdobi ul. Piotrkowską, wykonywanymi w brązie rzeźbami plenerowymi stojącymi na chodnikach, upamiętniającymi sławne osoby związane z Łodzią. Po drugie - na bocznej ścianie budynku znajduje się jeden z pierwszych współczesnych łódzkich murali, namalowany w 2001r. przez łódzką grupę artystyczną Design Futura, który zaliczany jest do jednych z większych murali w Europie, a przez pewien czas po powstaniu był największym graffiti na świecie (wpisany do Księgi rekordów Guinnessa).
Bo tak w ogóle Łódź od lat nazywana jest polską stolicą murali - jest ich blisko 200 i wciąż powstają nowe. Ich twórcami są znani artyści streetartowi z Polski i zagranicy. Ta specyficzna zewnętrzna galeria miejska to nie tylko graffiti, ale również rozmaite instalacje na ścianach budynków - z prętów, części samochodowych, fragmentów luster, a nawet mchu.
Doszliśmy do Centrum Handlowego Manufaktura, które powstało w 2006r. na terenach dawnej fabryki Izraela Poznańskiego, jednego z największych fabrykantów łódzkich. Dawne budynki fabryki zaaranżowano na galerie handlowe, restauracje, kina. Można tam podziwiać pieczołowicie odrestaurowane hale produkcyjne, które zachowały najmniejsze detale i - na szczęście - nie są w rażący sposób zasłonięte przez logotypy popularnych marek. Pochodziliśmy indywidualnie, a raczej w grupkach, a przede wszystkim wszyscy szukali miejsca w którejś z wielu knajpek, coby zaspokoić pragnienie, bo upał był okrutny... Chyba nawet nikomu nie chciało się oddawać szałowi zakupów... :)
Spacerkiem przeszliśmy do neobarokowego Pałacu Izraela Poznańskiego z XIXw., największej rezydencji fabrykanckiej w Polsce, mieszczącej Muzeum Miasta Łodzi. Nie oglądaliśmy wystaw muzealnych, przeszliśmy jedynie przez hall na teren przepięknego pałacowego ogrodu. Mimo niewielkich rozmiarów (0,576ha) ogród jest bardzo interesujący, m.in. z uwagi na zachowany charakter spacerowy przypałacowej części oraz rosnący tu, pamiętający budowniczych rezydencji, wyjątkowy starodrzew. Wraz z kolejnymi przebudowami pałacu przemianom poddawano także ogród. Duża część dawnych rozwiązań została jednak zachowana lub przywrócona, m.in. oryginalny układ alejek i dróg czy plac przy głównym wyjściu do ogrodu z balustradą i zaznaczeniem w rysunku posadzki kształtu głównej fontanny zlikwidowanej w latach 30. XXw. W miejscu dawnej sadzawki ogrodowej z fontanną ustawiono ponad stuletnią fontannę z piaskowca.
Pani Przewodnik poprowadziła nas na Pasaż Róży - kolejny przykład działalności artystycznej. Projekt obejmuje podwórze kamienicy Antoniego Engela, w której mieścił się pierwszy łódzki hotel (Hotel de Pologne). Budynek został ozdobiony mozaiką, złożoną z tysięcy kawałków ciętych luster o różnych kształtach, ciekawie załamujących światło i dodających lekkości starym budynkom. Autorką instalacji była Joanna Rajkowska (znana m.in. z pomysłu ustawienia palmy na rondzie de Gaulle'a w Warszawie). Nazwa pasażu odnosi się do układu mozaiki - lustrzane elementy tworzą figury przypominające róże, ale również do imienia córki artystki, u której zdiagnozowano nowotwór oczu, a jej wzrok upośledziła chemioterapia, w związku z czym dziewczynka widzi tylko fragmenty obrazu (dla autorki te kawałki luster symbolizują budowę siatkówki oka).
Idąc dalej ulicą Piotrkowską minęliśmy dwie kamienice o ciekawej historii.
Pod nr 11 usytuowana jest kamienica Scheiblerów, pierwszy tak okazały budynek w mieście. Pierwotnie był siedzibą Składu Głównego przedsiębiorstwa Scheiblera, jednego z największych łódzkich przemysłowców. Mieściły się tam również sklepy, agendy innych przedsiębiorstw oraz luksusowe mieszkania. W latach 90. XIXw. w kamienicy istniała filia warszawskiej fabryki wyrobów platerowych "Norblin i Spółka”, następnie sklep z kapeluszami przedsiębiorstwa Karola Gopperta, a od 1911r. drukarnia "Kuriera Łódzkiego". W 1927r. kamienicę kupiła Kasa Emerytalno - Pożyczkowa Kolei Elektrycznych Łódzkich.
Z kolei pod nr 13 stoi kamienica Jana Petera, łódzkiego handlarza towarami korzennymi, rybami oraz mydłem - jeden z nielicznych zachowanych domów z wcześniejszego okresu rozwoju Łodzi, pełniący funkcję mieszkalną i handlową. Oprócz rodziny właściciela mieszkali tu rejent Konstanty Płachecki i nauczyciele szkoły powiatowej realnej, a część handlowa zajęta była przez szynk oraz cukiernię Jana Petera. W latach 90. XIXw. w budynku istniało sześć sklepów oraz księgarnia Juliusza Arndta. W ostatnich dniach I wojny światowej powstała filia Warszawskiego Ziemiańskiego Towarzystwa Mleczarskiego. Od 1932r. w budynku działała kolektura loterii państwowej prowadzona przez S.Passiermana. W 1949r. otwarto tu pierwszy w latach powojennych bar mleczny w Łodzi.
Zatrzymaliśmy się na chwilę przy następnym pomniku z Galerii Wielkich Łodzian - Twórców Łodzi Przemysłowej. Przy stole w stylu lat 20. XXw. zasiadają trzej łódzcy fabrykanci, nazywani "królami polskiej bawełny": Izrael Poznański, Karol Scheibler i Henryk Grohman, finalizując kolejny wielki łódzki interes. Wolne krzesła zachęcają przechodniów, by dołączyli do owego przedsięwzięcia.
Tuż obok usytuowane jest prześliczne ujęcie wody pitnej, jedno z kilku w mieście. Minizdroje w kształcie kolumn z misami, ozdobione motywami dzieci i ryb, zostały uruchomione w czerwcu 2009r. w ramach programu "Fontanny dla Łodzi", pod honorowym patronatem Prezydenta Miasta Łodzi. Woda w 90% pochodzi z ujęć głębinowych.
Doszliśmy do Łódzkiej Alei Gwiazd. Na pomysł utworzenia alei, wzorowanej na hollywoodzkiej Walk of Fame, wpadł w 1996r. Jan Machulski. Pierwsza mosiężna gwiazda - dla aktora Andrzeja Seweryna – została wmurowana 28 maja 1998r. Po stronie parzystej (wschodniej) znajdują się gwiazdy reżyserów i operatorów, natomiast po stronie nieparzystej (zachodniej) - aktorów.
Stamtąd udaliśmy się na posiłek (taki sobie :), a następnie do hostelu zakwaterować się. Wieczorkiem spotkaliśmy się w jadalni na wspólnej biesiadzie z pizzą i piwkiem, a dość późnym wieczorem chętni wybrali się na spacer i "drugą" kolację. Koniecznie chciałam zjeść rybkę, ale czas oczekiwania był bardzo długi. Okazało się, że na inne dania czekaliśmy równie długo... :(
Dzień zakończyliśmy lekkim "drinkowaniem" w pokoju. Humory dopisały :)
Drugiego dnia po śniadaniu zapakowaliśmy bagaże do autokaru (trzeba było zwolnić pokoje).
Udaliśmy się na teren zespołu fabryk włókienniczych i obiektów towarzyszących, budowanych na terenie Łodzi od 1824r., które przetrwały w sposób niemal kompletny w stanie z okresu rozkwitu przemysłowej Łodzi - Księży Młyn. Spacerowaliśmy po uliczkach i zaułkach osiedla oglądając zabudowania, a widoki ilustrowała ciekawa opowieść Pani Przewodnik o historii tego miejsca i jego budowniczych, o życiu codziennym dawniej i dziś mieszkańców domów robotniczych, zwanych famułami (domy familijne).
Łódzkie domy familijne zostały ufundowane przez największych łódzkich fabrykantów, którzy wybudowali famuły dla robotników pracujących w ich zakładach. Atutem łódzkich famuł są nienaruszone wnętrza i fasady, jak również zachowany do dziś układ urbanistyczny z końca XIXw. Cechą charakterystyczną budynków są 2-3 kondygnacje oraz wspólne klatki schodowe i toalety. Przeciętne mieszkanie składało się z pokoju, kuchni i spiżarni. Księży Młyn był wówczas wzorcowym osiedlem na skalę całej Łodzi, panował tu ład i porządek. Władze spółki, zarządzającej pobliskimi fabrykami, przeznaczały duże sumy pieniężne na funkcjonowanie osiedli famuł. Pokrywano koszty napraw i remontów, koszty wywożenia śmieci, oświetlenia.
Minęliśmy imponujący budynek dawnej przędzalni Karola Scheiblera. Czterokondygnacyjna budowla o długości 207m miała żeliwny podcień wejściowy, a w narożnikach czworoboczne wieże, które pełniły funkcje komunikacyjno - technologiczne. Pracowało tam 70 tys. wrzecion i 1200 krosien. W 2005r. rozpoczęła się realizacja projektu zamiany pomieszczeń dawnej przędzalni w przestrzenie mieszkalne. Wybudowano 400 mieszkań, a twarzą inwestycji został łodzianin - aktor Borys Szyc.
Zatrzymaliśmy się przy małym targowisku wyrobów artystycznych, coby je pooglądać (niekoniecznie kupować :) oraz w parku Źródliska, coby chwilę odpocząć i napić się kawy.
Podziwialiśmy też okazałe rezydencje łódzkich fabrykantów - willę Edwarda Herbsta, nazywaną dziś Muzeum Pałac Herbsta (oddział Muzeum Sztuki) oraz pałac Karola Scheiblera, w którym obecnie mieści się jedyne w Polsce Muzeum Kinematografii.
W zbiorach Muzeum znajduje się około 50 tys. eksponatów, w tym około 1000 filmów na taśmach celuloidowych i wideo. Na wystawach prezentowane są urządzenia związane z rozwojem technologicznym kina, aparaty fotograficzne i kamery światowych firm, latarnie magiczne (prosty aparat projekcyjny rzutujący obraz ze szklanych przeźroczy) czy mutoskop ("zmieniacz widzenia", urządzenie w kształcie pudła, zawierające walec z 800-1000 zdjęciami; po wrzuceniu monety specjalna korba uruchamiała walec, który obracając się zmieniał ułożone fotografie; oglądanie ich umożliwiał wziernik na kształt okularu mikroskopu; obracający się walec ze zdjęciami stwarzał iluzję ruchu). Jest też jedyna w Polsce oryginalna Panorama Cesarska (niem. Kaiser-Panorama), czyli fotoplastikon, zbudowany około 1900r. przez Augusta Fuhrmanna, jeden z sześciu zachowanych na świecie. To właśnie tutaj bohaterowie filmu Vabank oglądali roznegliżowane panienki :) My zadowoliliśmy się fotosami z polskich filmów...
Są wreszcie elementy scenografii i zaaranżowane plany filmowe, lalki wykorzystywane w animacji, plakaty i fotosy filmowe, zbiory scenariuszy, scenopisów, korespondencji i dokumentów związanych z powstawaniem filmów, zarówno zrealizowanych i wyświetlonych, ale także i tych zatrzymanych, nie ukończonych.
Na parterze pałacu znajduje się ekspozycja wnętrz pałacowych, będących gotową scenografią dla filmów nie tylko polskich, m.in. Ziemia Obiecana czy dwóch odcinków Stawki większej niż życie.
W pomieszczeniach piwnicznych znajduje się ekspozycja, poświęcona stuletniej historii kina na ziemiach polskich. Przy muzeum działa kino "Kinematograf", prezentujące filmy niszowe – polskie filmy przedwojenne, dokumenty, animacje oraz współczesne kino artystyczne.
Chodziliśmy po Muzeum ponad godzinę, słuchając jednocześnie opowiadań Pani Przewodnik i - jakżeby inaczej - pstrykając fotki, szczególnie w dziale pn. "Pałac pełen bajek" (odżyły wspomnienia z dzieciństwa :)
Około godz. 15-tej zakończyliśmy przygodę w mieście Łodzi i grzecznie wróciliśmy do domku...