Powrót...
09.08.2016 (wtorek)
Wstałam przed 3-cią, pozostali kilkanaście minut później. Po posiłku i kąpieli "na rozbudzenie", około 4-tej wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski.
Późnym popołudniem dojechaliśmy do Milówki, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Zgodnie z pierwotnym planem mieliśmy następny dzień spędzić w Energylandii w Zatorze, stąd nocleg na południu Polski. Ponadto uznałam, że trasa bezpośrednio z Puli do Grudziądza jest zbyt długa i tym samym zbyt męcząca oraz niebezpieczna.
Ponieważ dojechaliśmy sporo wcześniej, niż zakładałam, musieliśmy poczekać około pół godziny na właściciela, który zakwaterował nas w ślicznym, góralskim domku, wyraźnie dopiero oddanym do użytku. Kto wie, czy nie byliśmy pierwszymi gośćmi...
Poszliśmy do jakiegoś hoteliku na solidną, polską obiadokolację, zrobiliśmy zakupy na śniadanie.
Mateusz trochę marudził, że nocleg w Milówce jest niepotrzebny, że na tyle wcześnie dojechaliśmy do Polski, iż mógł jechać już wprost do domu, ale w końcu przyznał mi rację, że odpoczynek jest bardzo potrzebny. Dość wcześnie położyliśmy się spać.
10.08.2016 (środa)
Plan pobytu w wesołym miasteczku niezbyt przypadł do gustu Młodzieży, to ja nalegałam na takie zakończenie wycieczki. Problem rozwiązał się sam, ponieważ praktycznie od chwili wjazdu do Polski padał deszcz. W związku z tym rano spakowaliśmy się, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do Grudziądza. Jechaliśmy autostradą, więc droga minęła dość szybko. Do domu dojechaliśmy po południu.